wtorek, 12 lutego 2013

Złote myśli Pani Eli...

Straciłam na chwilę apetyt na życie, ogólna niechęć do wszystkiego i wszystkich, na chwilę potrzebowałam się wyłączyć...  Oczywiście akurat dziś zadzwoniła moja kosmetyczka z pytaniem czy nie mogłabym przyjść do niej wcześniej na hennę. Myślę: nie, nie chce z nią gadać, chcę po pracy poleżeć w ciszy, pobyć sama..
"Jasne Pani Elu, z wielką przyjemnością przyjdę dziś do pani...  Przyjemność-pomyślałam- poczułabym ją gdyby cały świat dał mi w święty spokój...Za dużo w nim ostatnio obłudy, szyderstwa i wleczenia się od lekarza do lekarza płacąc za brak kompetencji i czyjąś bezczelność...Jak żebrak, od jednego konowała, do drugiego z wyciągniętą ręką... z ta różnicą, że to ja w ręku dzierżę banknot, nie oni...Poczucie beznadziejności osłabiało mnie na tyle, że 8 godz w pracy wypompowało mnie do cna...Koniec rozmyślań, pukam do drzwi Pani Eli, wchodzę....


Nie pamiętam kiedy ostatnio uśmiałam się do łez... Nie jest to najlepszy pomysł przy nakładania henny na brwi i rzęsy, ale sposób w jaki Pani Ela akcentuje wszystkie przekleństwa, nie pozostawia najmniejszych szans na zachowanie powagi. Leżę na tym fotelu z zamkniętymi oczami, złoszczac się na Panią Elę za pogłębianie moich zmarszczek mimicznych i myślę: kurrrwa mać (oczywiście z akcentem Pani Eli), przez jakiegoś frajera mam stracić wiarę w siebie? Jakiś bezczelny, zadufany lekarzyna ma prawo oceniać mnie, w ogóle mnie nie znając? Ma prawo mówić mi, że nie schudnę bez operacji? Wzbudza we mnie największą odrazę do samej siebie odkąd sięgam pamięcią i ja temu ulegam? Staram się i ciężko pracuję na najmniejszą poprawę wyników, przede mną leży sterta nowych badań, z których jasno wynika, że poprawa jest i to znaczna, a ten bubek będzie mi mówił, że to wszystko po nic????!!! Moje zbulwersowanie rosło z sekundy na sekundę...
-Pani Moniko, pani się tak nie marszczy, bo henna nie złapie i będzie pani wyglądać jak w wakacje, no chyba pani tego nie chce, prawda?-pani Ela najwyraźniej przygląda się mojej bitwie z myślami-coś panią gryzie, ma pani nieładnie podkrążone oczy, kosmetyczki pani dobrym podkładem nie oszuka...
-Ludzie Pani Elu... (w myślach dalej słyszę wczorajsza rozmowę z "endokrynologiem")
Chwila błogiej ciszy, staram się myśleć jedynie o wygodnym fotelu i o tym jaka będę bjuti, kiedy z niego zejdę... Ciszę przerywa głos Pani Eli:
- Ludzie są podli pani Moniko, podli, złośliwi i zwyczajnie źli i jest ich całe mnóstwo, ale ma to sens, bez takich ludzi nie umielibyśmy rozróżniać tych dobrych i uczciwych... Pełno teraz pijawek, wampirów emocjonalnych, którym poświęcamy uwagę, czas i współczucie żeby odwrócili się dupami, kiedy wszystko jest już dobrze...
Moje milczenie zachęca ja do dalszego monologu..
-Niech się pani nie przejmuje tym, na co nie ma pani wpływu, niech pani nie czeka na współczucie i nie liczy na empatię, ludzie cieszą się z porażek innych, gdybym ja patrzyła na innych, nie miałabym własnego salonu, niech pani wreszcie pomyśli o sobie, o tym co jest dobre dla pani, nie dla ogółu, w ten sposób zawsze będzie pani stać w miejscu bojąc się kogoś urazić czy zranić...
- Dzięki za tą terapię, coś jeszcze chce mi pani powiedzieć??? (nieco poirytowana)
-Tak, jeszcze tylko jedną rzecz: kiedy pani w końcu zrobi coś z włosami????
- :) :) :) :) :)

Jutro. Jutro zrobię coś z włosami. Tak się składa, że dzwoniąc byłam nastawiona najwcześniej na marzec, a tu proszę, zrządzenie losu, pani po znajomości wrzuciła mnie na miejsce kogoś, kto na pewno nie będzie się z tego cieszył. Nie moja wina, że "koleżanka" nie mogła przyjść w terminie :>

Wracając jeszcze do Pani Eli- jest coś w tej jej bezpośredniości i prostocie, co daje do myślenia... Żegnając się z nią wychodziłam uśmiechnięta- no tak, myślę sobie-dziś kosmetyczka, jutro fryzjer, może pojutrze porządny lekarz? :)

1 komentarz: